W związku z przypadającą 1 sierpnia 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzecz o historii" w 2017 roku. Stanisław Pigoń wypowiedział kiedyś słynne zdanie, wielokrotnie przytaczane w kontekście wojennych losów pokolenia Kolumbów. Na wieść o tym, że Krzysztof Kamil Baczyński wstąpił do oddziału dywersyjnego AK, stwierdził: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga brylantami". Ta smutna, lecz niezwykle trafna refleksja niestety może również posłużyć jako motto opowieści o harcerzach z Szarych Szeregów i innych konspiracyjnych organizacjach okresu okupacji wywodzących się z ruchu skautowskiego. Harcerstwo okresu międzywojennego ukształtowało rzeszę młodych ludzi, dla których bezinteresowna służba ojczyźnie i pomoc bliźnim były dobrem najwyższym. Ruch zapoczątkowany przez Andrzeja i Olgę Małkowskich oszlifował wiele diamentów, dając Polsce skarb największy – ludzi, którzy zawsze byli gotowi stanąć w pierwszym szeregu w walce o niepodległość. Nie mogło być zresztą inaczej, polski ruch skautowy od początku różnił się bowiem od skautingu międzynarodowego. Najtrafniej ujął to sam Małkowski, stwierdzając, że harcerstwo to skauting plus niepodległość. Kiedy ponownie przyszło walczyć o wolną Polskę, harcerze się nie wahali, nie mieli wątpliwości, włączyli się do walki już od pierwszych dni września 1939 r. Część przedwojennych harcerzy po prostu została zmobilizowana do wojska, inni zgłaszali się do ochotniczych oddziałów, takich jak choćby Wejherowska Ochotnicza Kompania Harcerska, Lwowska Kompania Harcerska czy Wileński Batalion Ochotniczy. Większość polskich skautów i skautek weszła w skład odpowiednio Pogotowia Wojennego Harcerzy i Pogotowia Wojennego Harcerek. Żeńska organizacja została powołana do życia 24 września 1938 r. w związku z akcją na Zaolziu. Pogotowie męskie formowano w ostatniej chwili, w czerwcu 1939 r., tuż przed wybuchem wojny, w związku z czym początkowo było gorzej przygotowane do funkcjonowania w okupacyjnych realiach. Podczas kampanii wrześniowej Pogotowie nierzadko przekształcało się w oddziały samoobrony, głównie tam, gdzie zabrakło wycofujących się regularnych formacji wojskowych. Tak było np. na Śląsku i Kresach. Piękną kartę polscy harcerze zapisali podczas obrony Grodna przed Sowietami. Warszawskie Pogotowie Wojenne Harcerzy uległo rozproszeniu po fatalnym rozkazie płk. Romana Umiastowskiego, który nawoływał do ewakuacji miasta. W rezultacie 7 września duża część oddziałów harcerskich wymaszerowała ze stolicy na wschód. Jednocześnie do miasta napływali harcerze z innych rejonów. Późniejszy autor „Kamieni na szaniec" Aleksander Kamiński przyjechał do Warszawy na rowerze ze Śląska. Szczególna rola w organizacji konspiracyjnego harcerstwa przypadła grupie przybyłej z Poznania, na czele z młodym, 24-letnim instruktorem z Wielkopolski Florianem Marciniakiem, który w szybkim tempie awansował na dowódcę konspiracyjnej organizacji harcerskiej. 27 września, dzień przed kapitulacją Warszawy, przy ulicy Polnej w mieszkaniu szefa Głównej Kwatery Męskiej hm. Stanisława Borowieckiego zebrała się około dziesięcioosobowa grupa wybitnych instruktorów harcerskich i podjęła decyzję o przejściu organizacji harcerskiej do konspiracji. W swej strukturze zachowała ona przedwojenny podział ZHP, lecz poszczególne oddziały występowały pod kryptonimami: chorągwie jako ule, hufce – roje, drużyny – rodziny, a zastępy – pszczoły. Na czele stał naczelnik z Główną Kwaterą, określaną mianem Pasieki. Nazwa Szare Szeregi została przyjęta w całym kraju dopiero w 1940 r. Wywodziła się ona od akcji przeprowadzonej przez poznańskich harcerzy, którzy ulotki o przymusowym wysiedlaniu Polaków do Generalnej Guberni, skierowane do niemieckich rodzin, podpisywali inicjałami SS. Skrót, rozwinięty przez harcmistrza Józefa Wizę i harcmistrza Romana Łuczywko, przyjął się najpierw w Poznaniu, a od roku 1940 obowiązywał dla całej organizacji. Nie tylko Szare Szeregi Dziś konspiracyjne harcerstwo kojarzy się powszechnie z Szarymi Szeregami. Warto jednak pamiętać, że początkowo nie były one ani jedyną, ani największą organizacją tego typu na ziemiach polskich. W pierwszych latach okupacji dużo aktywniej działały podziemne hufce na Kresach, na co pierwszy zwrócił uwagę wybitny badacz polskiego państwa podziemnego i konspiracyjnego harcerstwa prof. Tomasz Strzembosz. Już 22 września, czyli dzień przed wspomnianym spotkaniem druhów w Warszawie, powstała we Lwowie tajna Harcerska Organizacja Niepodległościowo-Wojskowa. Obejmowała ona bardzo duży obszar – województwa lwowskie, tarnopolskie, stanisławowskie, wołyńskie i Polesie. Jeszcze wcześniej, bo 21 września, Józef Opacki, nauczyciel gimnazjalny i harcmistrz z kresowego Czortkowa, przeorganizował miejscowy hufiec harcerski, tworząc z niego konspiracyjną Polską Organizację Walki z Wrogiem. Opacki był przeciwny wystąpieniom zbrojnym skierowanym przeciw Sowietom, zdawał sobie bowiem sprawę z niezwykle groźnych konsekwencji takiego postępku. Jednak nawet doświadczony pedagog nie potrafił ostudzić rozpalonych głów młodych konspiratorów i to właśnie czortkowscy harcerze stanowili gros uczestników pierwszego powstańczego zrywu na okupowanych ziemiach polskich. Atak na sowieckie posterunki w Czortkowie w nocy z 21 na 22 stycznia 1940 r. szybko się jednak załamał. Powstańcy harcerze zostali przez Sowietów rozstrzelani lub zesłani na Sybir. W Wilnie również powstały struktury tajnego harcerstwa. 18 października 1939 r. hm. Józef Grzesiak „Czarny" utworzył Związek Bojowników Niepodległości, który pełnił taką rolę jak później Grupy Szturmowe Szarych Szeregów. W lipcu 1944 r. organizacja brała udział w wyzwoleniu Wilna. NKWD działało jednak sprawniej niż niemieckie Gestapo i z czasem harcerska konspiracja na Kresach została w dużym stopniu rozbita. Największą obok Szarych Szeregów ogólnopolską strukturą harcerskiej konspiracji była organizacja związana z ruchem narodowo-katolickim. Jesienią 1939 r. środowisko skupione wokół hm. Stanisława Sedlaczka powołało do życia Hufce Polskie. Przez cały okres okupacji organizacja ta działała niezależnie od Szarych Szeregów. W pierwszych latach istnienia rozwój Szarych Szeregów postępował dość wolno. Przyczyną nie był brak chętnych do włączenia się w harcerską walkę konspiracyjną. Wręcz przeciwnie, kandydatów było coraz więcej. Jednak początkowo Szare Szeregi były pomyślane jako organizacja, która nie miała brać bezpośredniego udziału w walce podziemnej, a jedynie pełnić służbę pomocniczą dla ZWZ, a później AK. Na dodatek należeć mogli do niej jedynie chłopcy i dziewczęta powyżej 17. roku życia. W rezultacie zarówno doświadczeni harcerze, jak i świeży narybek, szybko odchodzili z harcerstwa do podziemnego wojska. Jednocześnie rosło zainteresowanie ze strony młodzieży poniżej wymaganego progu wiekowego. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Rozwiązanie znaleziono dopiero w listopadzie 1942 r., kiedy organizację podzielono na trzy grupy wiekowe: Zawisza, Bojowe Szkoły i Grupy Szturmowe. Dzięki temu w krótkim czasie Szare Szeregi stały się bezsprzecznie najsilniejszym związkiem tajnego harcerstwa. Zawiszakami nazywano harcerzy najmłodszych, w wieku 12–14 lat. Z założenia nie brali oni udziału w bezpośredniej walce i byli szkoleni przede wszystkim w zakresie łączności i służby ratowniczej. Bojowe Szkoły były przeznaczone dla harcerzy w wieku 15–17 lat. Ich zadania były znaczeni poważniejsze – mały sabotaż i szkolenie wojskowe. Elitę Szarych Szeregów stanowiły Grupy Szturmowe, podporządkowane Kierownictwu Dywersji Armii Krajowej (Kedyw). Ich członkowie wykonywali poważne akcje dywersyjne i walczyli w oddziałach partyzanckich. Przechodzili także szkolenia w szkołach podchorążych oraz szkolenia na niższych dowódców. Dzisiaj Szare Szeregi kojarzą się przede wszystkim z małym sabotażem i dywersją. Ale program podziemnego harcerstwa był bardziej złożony. Obok walki bieżącej równie ważne było samodoskonalenie, wychowanie młodzieży i kształcenie kadr dla przyszłej wolnej Polski. Program „Dziś – Jutro – Pojutrze" został ostatecznie sformułowany w czerwcu 1941 r. Dziś „Dziś" oznaczało bieżącą walkę z okupantem. To właśnie w tym obszarze działania mieściły się wszystkie najsłynniejsze akcje Szarych Szeregów. Zarówno te prowadzone w ramach małego sabotażu, jak i przez grupy szturmowe. Nasze wyobrażenie o tej działalności kształtowane jest od lat przede wszystkim przez lekturę książki Aleksandra Kamińskiego, „Kamienie na szaniec". Co ciekawe, mimo upływu kilkudziesięciu lat opowieść o okupacyjnych losach trójki przyjaciół: Aleksego Dawidowskiego „Alka", Jana Bytnara „Rudego" i Tadeusza Zawadzkiego „Zośki", spisana przez Kamińskiego jeszcze podczas wojny, nadal brzmi atrakcyjnie i uniwersalnie. Nadal też budzi emocje u młodego pokolenia, o czym świadczą wznowienia książki i jej ekranizacje. Kulminacyjnym punktem opowieści jest oczywiście słynna akcja pod Arsenałem. Bohaterowie „Kamieni na szaniec", podobnie jak większość członków Szarych Szeregów, swoją konspiracyjną walkę zaczynali jednak od małego sabotażu. Akcje tego typu miały na zadanie dezorganizować działania okupanta i jednocześnie podtrzymywać na duchu umęczonych rodaków, dawać im do zrozumienia, że Polska wciąż żyje i że są ludzie, którzy nie ustają w walce z wrogiem. Lista akcji tego typu jest niezwykle długa. Tym razem przypomnijmy te nieco mniej znane. Kiedy Niemcy na placu Marszałka Piłsudskiego (wtedy przemianowanym na Adolf Hitler Platz) ustawili wielką drewnianą makietę przedstawiającą literę V, co miało oznaczać zwycięstwo, szybko zjawił się tam harcerz Szarych Szeregów Czesław Zadróżny z zapałkami i benzyną. Jak wspominał Stanisław Broniewski, „widno było tego wieczora na placu Piłsudskiego od płonącej niemieckiej »Victorii«". Nieustępliwość i inwencję młodych sabotażystów świetnie pokazuje przykład akcji „Paprocki", prowadzonej przeciwko właścicielowi restauracji, Paprockiemu, który pośredniczył w prenumeracie niemieckich czasopism. Harcerze z „Wawra" (taką nazwę przyjęła warszawska organizacja małego sabotażu w celu upamiętnienia pierwszej masowej egzekucji w stolicy) wysyłali do niego listy z groźbami, tłukli szyby w lokalu, rozlepiali ogłoszenia, że mężczyzna sprzedaje tanio słoninę i węgiel. Na drzwiach restauracji wielokrotnie nalepiano klepsydrę żałobną z informacją o śmierci właściciela. Gdy w sierpniu 1943 r. szturmowcom z Szarych Szeregów udało się zdobyć pieniądze przewożone do Banku Emisyjnego, wściekli Niemcy obiecali bardzo wysoką nagrodę dla świadków tej akcji, którzy stawiliby się na policji i zdradzili, kto mógł w niej uczestniczyć. Następnego dnia na niemieckich plakatach pojawiły się małe, pokryte maszynowym pismem kartki. Ich treść brzmiała: „Byłem jedynym świadkiem, opowiem wszystko w zamian za pocałowanie mnie w dupę. Król Zygmunt III Waza". W tego typu akcjach przodowała Warszawa, ale mały sabotaż rozwijał się także w wielu innych miejscach w Polsce. „W Krakowie pojawiły się napisy »Hitler Kaput!«. W Kielcach napisy »Monte Cassino«, a ponadto odbyła się akcja zamalowywania orłów niemieckich na wszystkich urzędowych tabliczkach, akcja stemplowania gazet znakiem kotwicy oraz namalowania tejże kotwicy wysoko na wieży katedralnej (...). W Częstochowie na cokole po zdjętym przez Niemców pomniku Pułaskiego zawieszono trupią czaszkę z podpisem: »Reich im Jahre 1944«" – wspominał Stanisław „Orsza" Broniewski w książce „Całym życiem". W odróżnieniu od akcji małego sabotażu, które miały przede wszystkim podnieść na duchu naród polski, akcja „N" wycelowana była tylko w Niemców i jej skutek miał być dokładnie odwrotny. Chodziło o obniżenie morale wroga w wyniku podrzucania ulotek i wydawania gazet w sposób sugerujący, że robią to sami Niemcy – działacze opozycji antyhitlerowskiej. W tajnych drukarniach AK powstawały starannie wydrukowane periodyki, które rozpowszechniano w nakładzie sięgającym 20 tys. egzemplarzy miesięcznie („Der Hammer", „Der Durchbruch", „Der Soldat" i wiele innych). Satyryczne pismo „Der Klabautermann", w którym wyśmiewano NSDAP, SS i biurokrację niemiecką, cieszyło się tak dużym powodzeniem wśród żołnierzy Wehrmachtu, że ci skłonni byli zapłacić za numer spore pieniądze. Doskonale wydana broszura „Der grösste Lügner der Welt" (Największy kłamca świata), ozdobiona podobizną Winstona Churchilla, zawierała spis niespełnionych obietnic Hitlera, zaczerpniętych z „Mein Kampf" i publicznych wystąpień. Inne słynne wydawnictwo „Der rote Terror" (Czerwony terror), z karykaturą Józefa Stalina na okładce, zawierało opis zbrodni niemieckich w Polsce. Wielkim sukcesem było także wydrukowanie rzekomej odezwy zbiegłego do Anglii Rudolfa Hessa, która była na tyle przekonująca, że w Rzeszy zaczęły powstawać nawet grupki popierające byłego zastępcę Hitlera. Wśród ulotek były również te zawierające informacje dla żołnierzy z instrukcjami, jak wykorzystać chorobę lub kontuzję, aby uchronić się przed wysłaniem na front. Powstawały oddzielne wydawnictwa przeznaczone dla żołnierzy węgierskich i włoskich. Drukowano także wiele fałszywych okólników rozsyłanych potem do urzędów i zakładów produkcyjnych (np. dzień imienin Hitlera ogłoszono dniem wolnym od pracy). Ciekawym pomysłem była także akcja „Tse-tse", polegająca na nieustannym nękaniu volksdeutschów „ukłuciami" w rodzaju głuchych telefonów, wybijania szyb, zagipsowywania dziurek od kluczy, nasyłania firm pogrzebowych, dostarczania fałszywego powołania do Wehrmachtu itp. Materiały „N" były również rozprowadzane poza terenem okupowanej Polski, trafiały do Nadrenii, Szczecina, Wrocławia, Berlina, a także bezpośrednio na front wschodni. Innym ważnym zadaniem, jakie powierzono konspiracyjnym harcerzom, była akcja WISS, czyli Wywiad i Informacja Szarych Szeregów. Polegała ona na zbieraniu adresów zamieszkania Niemców i volksdeutschów oraz informacji o ruchach i rozmieszczeniu wojsk niemieckich. Harcerze stale obserwowali lotniska, stacje kolejowe i magazyny wojskowe, dzięki czemu dostarczali aliantom niezwykle cennych informacji o ruchach wojsk hitlerowskich. Bardzo ważna rola przypadła harcerzom z hufca w Gdyni. Przekazali oni AK plany bazy wojennej w porcie, a w 1945 r. dzięki nim zbliżająca się Armia Czerwona otrzymała plan zaminowania rejonu Gdyni. Z kolei Szare Szeregi z Poznania zdobyły informacje o istnieniu w Peenemünde tajnej bazy doświadczalnej broni rakietowej. Jutro Dla członków Szarych Szeregów hasło „Jutro" oznaczało włączenie się w jawną walkę o niepodległość w czasie planowanego powstania powszechnego. Postawa ta swój najpełniejszy wyraz znalazła podczas powstania warszawskiego. Bataliony harcerskie „Zośka" i „Parasol" były jednymi z najlepiej wyszkolonych i uzbrojonych oddziałów walczących w stolicy. Od 1 do 11 sierpnia 1944 r. toczyły zażarte boje na terenie Woli, następnie bohatersko broniły Starego Miasta. Potem był jeszcze Górny Czerniaków i Mokotów. Od wybuchu powstania aż do jego upadku niemal bez przerwy znajdowały się na pierwszej linii frontu. Okupiły to wysokimi stratami, sięgającymi ok. 70 proc. stanów wyjściowych. Krwawe walki na Woli i Starym Mieście stoczył także inny harcerski batalion – „Wigry". Powstańczy egzamin zdali również najmłodsi harcerze. Dziełem Zawiszaków była świetnie działająca poczta powstańcza. Harcerze przenosili dziennie od trzech do sześciu tysięcy przesyłek. Ale powstańcza walka Szarych Szeregów toczyła się także na innych frontach. W szczególnej sytuacji znaleźli się na przykład harcerze kresowi z miejscowości Zołożce nad Styrem. Według ustaleń prof. Edwarda Prusa w lipcu 1944 r. (już w trakcie drugiej okupacji sowieckiej) utworzyli oni tzw. Batalion Szturmowy, którego celem była obrona miejscowej ludności przed bandami UPA. Oddział ten tolerowały władze radzieckie. Batalion stoczył liczne krwawe boje z Ukraińcami, w lipcu 1944 r. pod Brodami rozbił ukraińską dywizję SS Galizien. Dopiero na przełomie marca i kwietnia 1945 r. cały batalion ewakuował się do Polski. Wileńscy harcerze uczestniczyli z kolei w operacji „Ostra Brama". Pluton por. „Turbacza" od 6 do 13 lipca 1944 r. brał udział w walkach 3. Brygady AK, nacierając na Wilno od strony Nowej Wilejki. Inne oddziały Szarych Szeregów operowały w okolicach lotniska i dawnej komendy głównej policji. Harcerze zorganizowali także punkt sanitarny w podziemiach klasztoru benedyktynek. „W dniu 13 lipca, gdy do centrum Wilna zbliżały się oddziały AK i Armii Czerwonej, dwaj druhowie z Czarnej Trzynastki [słynna drużyna im. Zawiszy Czarnego, założona przez hm. Józefa Grzesiaka „Czarnego" w 1921 r. – przyp. aut.], podch. Jerzy Jensz »Krepdeszyn« i phm. kpr. Artur Rychter »Zan« zatknęli na baszcie Zamku Gedymina na Górze Zamkowej biało czerwoną flagę" – pisze Jerzy Jabrzemski w książce „Harcerze Szarych Szeregów". Bardzo ciekawe są konspiracyjne losy hufca Szarych Szeregów w Pińczowie, znanego pod nazwą „Gniazdo Zapaleńców". Również on wziął czynny udział w akcji „Burza". Kiedy w lipcu 1944 r. oddziały AK wyzwoliły spory obszar powiatu, tworząc tzw. Rzeczpospolitą Pińczowską, członkowie miejscowych grup szturmowych dostali zadanie ubezpieczania miasta od strony północnej, pełnili służbę garnizonową i pilnowali wziętych do niewoli żołnierzy niemieckich. W Górach Świętokrzyskich członkowie grup szturmowych chorągwi radomskiej w marcu 1944 r., utworzyli 40-osobowy Partyzancki Oddział Szarych Szeregów. Jednostka była bardzo dobrze uzbrojona, a wszyscy żołnierze nosili mundury z krzyżami harcerskimi na piersi. Odział ten stoczył wiele zwycięskich bitew z Niemcami, a także wielokrotnie zajmował małe miasteczka i wsie, likwidując posterunki wojsk okupanta. Podczas akcji „Burza" POSS stoczyła zacięte boje w Gałkach, Mechlinie, w rejonie Górek Niemojewskich i w Eugeniowie. Pojutrze Młodym ludziom wstępującym do Szarych Szeregów od początku wpajano, że celem działania organizacji nie jest wyłącznie walka zbrojna z okupantem. Równie ważny był aspekt wychowawczy i przygotowanie do pracy w wolnej Polsce. Stanisław Broniewski, jeden z przywódców Szarych Szeregów, w 1944 r. ujął to w sposób następujący: „Możemy śmiało powiedzieć, że cztery lata wojny to wykolejenie kilkunastu roczników młodych ludzi, co jest dużo ważniejsze niż tysiące nawet niewyszkolonych żołnierzy. Przecież obecnie wróg strzela po ludziach najbardziej wartościowych. Powstają wielkie luki, a brak ludzi do ich zaklejania. Problem Polski to nie granice, które mają tu czy tam przebiegać, ale ludzie, którzy w tych miejscach będą pracować. (...) Problem Polski jutra to problem człowieka, który stanie przy warsztacie pracy. Czy młody człowiek wykolejony przez wojnę będzie pełnił tę odpowiedzialną pracę? Na pewno nie. Ten młody człowiek będzie po wojnie szukał łatwego zarobku, będzie żerował na krzywdzie innych". Działalność Szarych Szeregów miała zapobiec urzeczywistnieniu się tej ponurej wizji. Po zwycięskiej, jak zakładano, wojnie harcerze mieli aktywnie uczestniczyć w odbudowie zniszczonej ojczyzny, stać się elitą przywódczą narodu. Dlatego szczególny nacisk kładziono na kształcenie w kierunkach administracyjnych i technicznych. Potrzebną wiedzę zdobywano na tajnych kompletach, młodzi ludzie zdawali konspiracyjne matury i brali udział w zajęciach tajnych szkół wyższych. W ramach przygotowań do akcji „Pojutrze" dowódcy Szarych Szeregów postanowili wyjść poza ramy własnej organizacji. Przejawem tego była akcja „M", której celem było pozytywne oddziaływanie na młodzież niezrzeszoną w żadnej konspiracyjnej strukturze. W tym celu kolportowano specjalne druki samokształceniowe, kompletowano ogólnodostępne (aczkolwiek tajne) biblioteczki, organizowano różne imprezy kulturalne. Starano się także roztoczyć opiekę nad dziećmi ulicy, wojennymi sierotami, często trudniącymi się drobnym handlem lub przemytem. Organizowano dla nich zajęcia świetlicowe, a także przyuczano do wybranych zawodów. Niestety, Polska przegrała II wojnę światową, nie odzyskała niepodległości i akcja „Pojutrze" nie mogła się dopełnić w wolnym kraju. Dla nowych, narzuconych przez Sowietów władz członkowie Szarych Szeregów byli wrogiem, którego trzeba zwalczać. Podczas II wojny światowej przez Szare Szeregi przewinęło się kilkanaście tysięcy młodych osób. Poświęcenie, z jakim walczyli oni o wolną Polskę, niestety, wiązało się także z ogromnymi stratami. W trakcie okupacji zginęło ok. 5 tys. harcerzy. Według szacunków Jerzego Jabrzemskiego najwięcej, bo ok. 22 proc., w obozach koncentracyjnych, ok. 21 proc. w powstaniu warszawskim, ok. 20 proc. w wyniku aresztowań, w śledztwach i więzieniach, ok. 8 proc. w walce we wrześniu 1939 r., ok. 8 proc. w partyzantce i akcjach bojowych, a ok. 7 proc. w zbiorowych egzekucjach ludności. Pozostali zaginęli bez wieści lub polegli, służąc w armiach polskich na Zachodzie oraz w szeregach Ludowego Wojska Polskiego. Na pewno brak tylu wartościowych, ideowych ludzi ułatwił komunistom przejęcie władzy po wojnie. Z drugiej strony ich poświęcenie było dla następnych pokoleń Polaków silnym moralnym drogowskazem, dzięki któremu obcej władzy nigdy nie udało się całkowicie stłumić w Polakach pragnienia wolności i w pełni omamić fałszywymi ideologiami.Ludzie Dywizjonu 303. Jak zapisali się w pamięci swoich bliskich. Gdy pod koniec maja 2009 oddaliśmy do druku czerwcowy numer National Geographic z artykułem Joanny Lamparskiej „Arkady Fiedler Dywizjon 303 - nieznane zdjęcia legendarnych bohaterów” nikt w redakcji nie przypuszczał, że będzie miał on swoją kontynuację.
Znani, ale czy pamiętani?Published on Oct 31, 2013Wkładka magazynu "Czuwaj" o grobach osób ważnych dla historii Harcerstwa PolskiegoO NAS. Komiksy Historyczne powstały, jako autorski projekt miłośników historii i pasjonatów tej formy literackiej. Dzieląc się swoją pasją chcielibyśmy przekazywać wiedzę historyczną również najmłodszym pokoleniom Polaków. Dla wielu z nich właśnie komiks był często pierwszą pozycją, od której często zaczynała się ich Zadanie zuzia262002Podajcie imiona i nazwiska znanych polskich harcerzy zapisanych w historii :-) Tak z 5-8 :) szkolnaZadaniaHistoria Odpowiedzi (3) Znanych POLSKICH harcerzy zozolka2001 Stanisław SedlaczekRobert Baden-Powell Olave Baden-PowellAndrzej MałkowskiOlga Drahonowska-MałkowskaKazimierz LutosławskiFrederick Russell BurnhamA -> [LINK] masz sporo o takich żyjących sławnych osobach, które są czy byli harcerzami :) o 20:05 Eryk06 Mam 3 Andrzej Małkowski,Olga Małkowska i Kazimierz Lutowsławski o 17:36 Maciej Aleksy DawidowskiJan BytnarTadeusz Zawadzkiczłonkowie Szarych Szeregów, odznaczyli się w historii II wojny światowejsą też bohaterami książki A. Kamiński… Kotek5511 Kotek5511
Szare Szeregi - genezaW czasie okupacji ziem polskich przez armię III Rzeszy każda para rąk walczących w obronie ojczyzny miała wielkie znaczenie. Do akcji przystąpili także harcerze, którzy działali pod kryptonimem Szare Szeregi (cały Związek Harcerstwa Polskiego przyjął ten pseudonim).Powołanie Szaryc
Zygmunt Lorentz (czwarty od lewej) wykładał na wydziale humanistycznym łódzkiego oddziału Wolnej Wszechnicy Polskiej. Kiedy wybuchła wojna, został sekretarzem Komitetu Obywatelskiego Miasta Łodzi archiwum Dziennika ŁódzkiegoSto lat temu Polska odzyskała niepodległość. To okazja, by przypomnieć postacie zasłużone dla Łodzi. Dziś jednak trochę Fichna Nie ma w Łodzi grobu. A dopiero rok temu jego imieniem nazwano rondo na skrzyżowaniu ul. Brzezińskiej z wjazdem na autostradę A1. Przez lata był zapomnianą postacią, a przecież w okresie międzywojennym należał do najbardziej znanych i zasłużonych łodzian. Bolesław Fichna urodził się w Łodzi w 1891 roku. Jego ojciec był rzemieślnikiem budowlanym. Młody Bolek uczył się Gimnazjum Męskim przy ul. Mikołajewskiej (dziś ul. Sienkiewicza), któremu potem nadano imię Józefa Piłsudskiego. Teraz to III LO im. Kościuszki. Bolesław Fichna należał do tych, którzy w 1905 roku organizowali w Łodzi strajk szkolny. Wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej „Przyszłość”. Niedługo po tym został łódzkim przywódcą tej organizacji. Działał też w „Zarzewiu”. Ta działalność sprawiła, że władze carskie wydaliły go z Królestwa Polskiego. Ale udało mu się po jakimś czasie wrócić do Łodzi. Maturę zdał w 1911 roku, ale nie w gimnazjum przy ul. Mikołajewskiej. Zmienił szkołę. Należał do pierwszych sześciu absolwentów Gimnazjum Polskiego (I LO w Łodzi). Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej Bolesław Fichna znalazł się w Krakowie, gdzie zaczął studiować prawo. Pracę doktorską z prawa obronił w 1918 roku. Jednak cały czas bliskie mu były idee niepodległościowe. Już w 1914 roku wstąpił do Legionów. Był żołnierzem Pierwszej Brygady, która 6 sierpnia 1914 roku wyruszyła z krakowskich Oleandrów pod wodzą Józefa Piłsudskiego. Potem Bolesław Fichna walczył w bitwie pod Krzywopłotami, gdzie został ciężko ranny. W 1916 roku, po rekonwalescencji, wrócił do Łodzi w mundurze oficera Legionów Polski. Po roku mianowano go komendantem Polskiej Organizacji Wojskowej w Łodzi. Brał udział w rozbrajaniu Niemców 11 i 12 listopada 1918 roku. Gdy wybuchła wojna polsko-bolszewicka jako ochotnik wstąpił do wojska i walczył z bolszewikami. Do Łodzi powrócił w randze kapitana. Został działaczem Narodowej Partii Był jednak zwolennikiem współpracy z ruchem ludowym i PPS-em - mówił nam nieżyjący już Ryszard Iwanicki z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, Oddział Radogoszcz. - W 1926 roku doprowadził do rozłamu w tej partii i utworzenia Narodowej Partii Robotniczej Lewicy. W 1919 roku Bolesław Fichna został posłem Sejmu Ustawodawczego i brał udział w pracach Komisji Konstytucyjnej. W 1923 roku wybrano go do Rady Miasta Łodzi. Do 1927 roku był jej przewodniczącym. To z jego inicjatywy przed łódzką katedrą znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Fichna Należał do działaczy łódzkiego Rotary Clubu. dzięki niemu powstało Towarzystwo Przyjaciół Łodzi. Cały czas był czynnym adwokatem. Miał w Łodzi swoją kancelarię. Ponownie został posłem w 1930 roku., z ramienia BBWR. W 1938 roku wybrano go senatorem RP. W okresie międzywojennym Bolesław Fichna pełnił jeszcze jedną ważną funkcję. W drugiej połowie lat 30. wybrano go prezesem zarządu Polskiego Związku Obrońców Ojczyzny w Łodzi. 30 sierpnia 1939 roku łodzianie usłyszeli jego płomienne przemówienie, w którym wzywał do walki z Niemcami. Niedługo po tym musiał opuścić Łódź. W 1940 roku razem z rodziną znalazł się w Warszawie. Tam działał w podziemiu niepodległościowym. w Konwencie Organizacji Niepodległościowych i był jego reprezentantem w Społecznym Komitecie Antykomunistycznym. Po powstaniu warszawskim trafił do niemieckiego obozu Dachau, a potem do obozu we Flossenbürgu. Zginął 22 kwietnia 1945 roku podczas ewakuacji Fiedotjew-JastrzębskiPrzez lata mało kto o nim pamiętał, ale to Borys Fiedotjew-Jastrzębski został pierwszym komendantem Obwodu Łódź - Miasto Związku Walki Zbrojnej. Urodził się 30 stycznia 1911 roku w Sieradzu. Miał więc trzy lata, gdy wybuchła I wojna światowa. Jego ojca Aleksandra powołano na kurs medyczny do Warszawy. Za nim pojechała Na wieść o zbliżaniu się Niemców matka spakowała, co mogła, starając się dostać do Warszawy - wspominał Borys Fiedotjew w życiorysie pisanym do generała Szyszko-Bogusza, ministra obrony narodowej w Rządzie Polskim w Londynie. - W Koluszkach parę wagonów pasażerskich przyczepiono do transportu rannych żołnierzy rosyjskich, które skierowano do Kaługi. Księżna Orłowa zajęła się nami udzielając pomieszczenia i spowodowała przyjazd do Kaługi ojca. Został kierownikiem przydziału rannych do szpitali. Później przydzielono ojca do gimnazjum jako profesora, gdzie ja rozpocząłem naukę jako Fiedotjewów nie przypuszczała, że w Kałudze spędzi kilka lat. Borys zapisał się do hufca harcerskiego im. Jeremiego Wiśniowieckiego. Wspominał, że hufcowym był druh Olek. Kiedy bolszewicy zajęli Kaługę hufiec formalnie zlikwidowano. Harcerze przeszli do konspiracji. Borys został kurierem. Druh Olek wskazywał mu adresy, pod które zanosił listy, paczki. W harcerstwie nosił pseudonim Borysław-Drohobycz. W 1923 roku rodzina Fiedotjewów wróciła do Polski. Osiedli w Łodzi. Tu Borys skończył szkołę powszechną, a następnie zaczął się uczyć w Gimnazjum im. Piłsudskiego. Jako gimnazjalista zapisał się na przysposobienie wojskowe. Gimnazjum im. Piłsudskiego jednak nie skończył. - Z powodu różnic w poglądach politycznych opuściłem rodzinny dom - pisał w swym życiorysie. - Zacząłem, chodzić na wieczorowe kursy gimnazjalne. Maturę zdałem jako ekstern. Potem dostałem pracę w Poznaniu. Zostałem sprawozdawcą prasowym. Jako wolny słuchacz uczęszczałem na wykłady z ekonomii politycznej na Uniwersytecie Poznańskim. W 1932 roku dostał powołanie do wojska. Skończył podchorążówkę rezerwy w Zambrowie. Dostał przydział do 28. Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich. Tak więc znów znalazł się w Łodzi. We wrześniu 1938 roku Borys Fiedotjew został skierowany na kurs „Wywiadu dalekiego zasięgu” do Warszawy. Zajął się tłumaczeniem ściśle tajnych dokumentów rosyjskich na język polski. Dostał też rozkaz, by przygotować się do pracy w Rosji. Kilka miesięcy przed wybuchem wojny został instruktorem „Żywych torped”. Jak sam wyjaśniał po latach, był to kryptonim oddziałów dywersyjnych dalekiego zasięgu, kierowanych do Niemiec. Natomiast w czerwcu 1939 roku. został oddelegowany do Łodzi, by organizować Narodowe Oddziały Obrony. Dostał również rozkaz, by pomóc czechosłowackiemu konsulowi w Łodzi w organizowaniu Legionu Czechosłowackiego, który brał potem udział w obronie Warszawy. Jeszcze przed wybuchem wojny doprowadził do aresztowania sowieckiego szpiega, Lidii Szewełowej. We wrześniu 1939 roku został mianowany porucznikiem. Wojna zastała go w Łodzi. Stąd udał się na pomoc stolicy. Brał udział w obronie Warszawy, podczas walki został dwukrotnie ranny. Nie trafił do niewoli. Dostał rozkaz powrotu do Łodzi. Miał tu zorganizować ruch oporu. Do Łodzi przyjechał 1 października 1939 roku. Wspominał, że podawał się za członka Prasy Handlowej i Stowarzyszenia Biznesu, które miało swoją siedzibę przy ul. Piotrkowskiej 167. Tak naprawdę odpowiadał za tworzenie konspiracyjnej jednostki Związku Walki Zbrojnej nie tylko w Łodzi, ale też w Brzezinach, Koluszkach i Łęczycy. - Do końca 1939 roku stworzyłem jednostkę wywiadu ze znanych mi sprzed wojny agentów - wspominał po latach Borys Fiedotjew. Przyjaciele z wojska pomogli mu uzyskać papiery, dzięki którym podawał się za kupca węglowego. Dzięki temu mógł bez problemu poruszać się po okręgu 27 lutego 1940 roku został aresztowany przez Niemców. Wydała go „Olga”, była agentka sowiecka, która po wybuchu wojny współpracowała z niemieckim okupantem. Do aresztowania polskiego oficera przyczynił się też jego kierowca z czasów wojny obronnej. Niemcy oskarżyli Borysa Fiedotjewa o działalność szpiegowską na rzecz mocarstw Nie przyznawałem się. Nie zeznawałem, nawet gdy próbowano powiązać mnie z którąś z istniejących, znanych mi, legalnych organizacji. Po 10 miesiącach więzienia zostałem wysłany do obozu koncentracyjnego Mauthausen, z zaleceniem, by nie wysyłać mnie do prac poza obozem. W obozie zorganizował tajną organizację, „Obronę”. Jak sam potem wyjaśniał, była to jednostka samoobrony i informacji. - Obserwowaliśmy wszelkie kroki SS-manów w naszym obozie i otrzymywaliśmy wiadomości radiowe z Anglii, Szwajcarii - opowiadał po wojnie Borys Fiedotjew. - Unikałem grupy Cyrankiewicza, choć sam przyszedł do mnie z propozycją współpracy. Dwa dni przed wyzwoleniem obozu przez amerykańskie oddziały wyzwoliliśmy się i uzbroiliśmy bronią należącą do SS. Byłem wtedy dowódcą polsko-serbskiej do obozu przybyli Amerykanie został tłumaczem rosyjsko-angielskim i mężem zaufania. Organizował grupy etniczne, które wchodziły w skład Rady Obozu. Potem w obozie zjawił się kapitan Stefan Bojakowski, którego znał z 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Razem z nim pojechał do Czechosłowacji, gdzie stacjonowała Brygada Świętokrzyska. Został w niej oficerem szkoleniowym. - Po konferencji w Poczdamie Rosja zażądała od prezydenta Trumana wydania Brygady - wspominał Borys Fiedotjew. - Generał Patton wywiózł nas do Coburga, a potem do Norymbergi. W końcu znaleźliśmy się w Erlangen Waldzie. Nastąpiła zamiana umundurowania. Brygadę zamieniono na Kompanię 1952 roku Borys Fiedotjew wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Początki nie były łatwe. Pracował w odlewni łożysk kolejowych. Potem kupił mały sklepik. Po kilku latach dom z dużym sklepem w Jersey City. Pomagał Polakom, którzy przyjeżdżali za ocean. W USA zmienił nazwisko. Został Borysem Jastrzębskim. - Przyjął nazwisko swojej matki Anny, którą bardzo kochał. Musiał zdecydować się na taki krok, bo rosyjskie nazwisko w Stanach Zjednoczonych, w czasach zimnej wojny bardzo źle się USA mieszkał do 1974 roku. Wtedy w związku z przebudową miasta jego dom kupiła Komisja ds. Renowacji. Wyjechał z rodziną do Kanady. Tam zmarł w 1994 roku. Jego żoną była Polka, która niemiecką okupację spędziła w Warszawie, ale pochodziła z Wołynia. Mieli dwie córki. Barbara mieszka w USA, stan zdrowia nie pozwala jej na podróże. Christina osiedliła się w Kanadzie. Z dumą podkreśla, że jest polską i kanadyjską aktorką. Franciszek Edward PfeifferFranciszek Edward Pfeiffer urodził się 21 stycznia 1895 roku w Łodzi. Tu spędził dzieciństwo, młodość. Był jednym z założycieli Polskiej Organizacji Skautowej. Ale też tajnej organizacji młodzieży gimnazjalnej„Samopomoc Koleżeńska”, która pomagała w nauce języka polskiego, historii Ojczyzny. Jej członkowie kolportowali książki, broszury W 1914 roku wstąpił do I Brygady Legionów Polskich. Cztery lata później jako członek Polskiej Organizacji Wojskowej rozbrajał Niemców w Łodzi - mówił nam Grzegorz Nawrot z łódzkiego oddziału IPN. - W latach 1919-1920 wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Był wybitnym wojskowy pierwszej linii, odznaczonym czterokrotnie Krzyżem Walecznych i Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...Po klęsce kampanii wrześniowej zaangażował się w działalność konspiracyjną. Najpierw został członkiem Służby Zwycięstwu Polski. Mianowano go zastępcą komendanta Okręgu Łódź. Obawiając się, że gestapo wpadnie na jego trop, przeniósł się do Warszawy. W Komendzie Głównej Służby Zwycięstwa Polski przydzielono go do Oddziału I Organizacyjnego. Miał rozpoznawać powstające organizacje konspiracyjne. Kiedy jednak SZP przekształciło się w Związek Walki Zbrojnej Pfeiffer musiał odejść z Komendy Głównej. Niemile widziani byli w niej byli legioniści. W lutym 1940 roku zaczął tworzyć Grupę Wojsk Polskich „Edward”. Nazywano ją również Bojową Organizacją Wschód. Jej zapleczem politycznym był utworzony na Węgrzech Obóz Polski Walczącej. Jednak po dwóch latach Grupa „Edward” została podporządkowana Komendzie Głównej ZWZ. A w marcu została włączona do Armii Krajowej. Franciszek Edward Pfeiffer „Radwan” został komendantem Obwodu I Śródmieście Okręgu Warszawskiego AK. Gdy wybuchło powstanie warszawskie, dowodził Grupą Śródmieście Północ. Już w trakcie powstania, 20 września 1944 roku, został dowódcą 28. Dywizji Piechoty AK im. Stefana Trzykrotnie ranny nie zszedł z posterunku - opowiadał nam o generale Grzegorz Nawrot. - Kierował szturmami na Pocztę Główną, budynek PAST-y, Komendę Policji Państwowej. 2 października został odznaczony krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari „za osobistą odwagę i wybitne dowodzenie Śródmieściem mimo ciężkiego zranienia”.Po powstaniu trafił do obozu Bergen-Belsen. Gdy skończyła się wojna, pozostał na emigracji. Wyjechał do Wielkiej Brytanii. 19 marca 1964 roku prezydent RP na Uchodźstwie August Zaleski mianował go generałem brygady ze starszeństwem. Niedługo po tym, 13 czerwca 1964 roku, generał Franciszek Edward Pfeiffer „Radwan” zmarł w Londynie. Jego doczesne szczątki przewieziono do rodzinnej Łodzi. Spoczął na Cmentarzu Starym przy ul. LorentzTo legendarny, ale dziś trochę zapomniany łódzki nauczyciel. Zygmunt Lorentz urodził się w 1894 roku w Orzeszkowie, w pow. łęczyckim. Jego dziadek, od strony matki, Edward Boerner, walczył w powstaniu styczniowym. Brat matki, Ignacy Boerner, był bliskim współpracownikiem marszałka Piłsudskiego oraz ministrem poczt i telegrafów w rządzie Kazimierza Świtalskiego. Zygmunt Lorentz ukończył najpierw 4-klasową Szkołę Handlową w Zgierzu, a potem Szkołę Handlową Kupiectwa Łódzkiego. W 1912 roku wyjechał do Krakowa, gdzie studiował na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wybuch I wojny światowej sprawił, że przerwał studia i wrócił do Zgierza. Uczył historii w Szkole Handlowej. Pracował też w Gimnazjum Żeńskim Janiny Pryssewiczówny, Szkole Żeńskiej im. Elizy Orzeszkowej oraz w Gimnazjum Żeńskim Anieli Rothert. Po odzyskaniu niepodległości powrócił na Uniwersytet Jagielloński. Tam ukończył historię. Wstąpił też do Wojska Polskiego. Odpowiadał za organizację propagandy wojskowej na terenie woj. łódzkiego. Uczył w Miejskim Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego oraz Seminarium Nauczycielskim w Łodzi. Wykładał na wydziale humanistycznym łódzkiego oddziału Wolnej Wszechnicy Polskiej. Kiedy wybucha wojna został sekretarzem Komitetu Obywatelskiego Miasta Łodzi, który miał porządkować życie społeczne, gospodarcze, kwestie związane z aprowizacją. Działał do początku października. Jak podkreślają historycy, Zygmunt Lorentz był jego najaktywniejszym członkiem. Został wysiedlony z Łodzi. Mieszkał początkowo koło Piotrkowa Trybunalskiego. W 1941 roku przedostał się do Warszawy. Zaczął uczyć na tajnych kompletach. Pracował też w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Opracowywał dane dotyczące strat dóbr kultury i wysiedleń ludności z woj. łódzkiego. W 1943 roku został mianowany kuratorem oświaty i kultury Okręgu Łódzkiego. 13 września 1943 roku przyjechał do Łodzi, by zsynchronizować i rozszerzyć tu tajne nauczanie. Miał fałszywe dokumenty, ale mimo tego został rozpoznany. 16 września został aresztowany przez gestapo. W więzieniu przy ul. Robert Kochstrasse (dziś ul. Sterlinga) niemieccy oprawcy brutalnie go przesłuchali. Na skutek doznanych obrażeń umarł 5 października 1943 roku. . 458 638 109 499 154 649 756 38