Redakcja 29 października 2018 49 komentarzy Ostatnia aktualizacja: 11 grudnia 2019 Robimy wszystko, co możliwe, by naszemu psu udało się pokonać nieuleczalną chorobę. Wierzymy, że wygramy tę walkę o życie. Jednak psiak cierpi coraz bardziej, a lekarze nie potrafią mu pomóc. Czy to już ten moment, by podjąć decyzję o uśpieniu? Chcielibyśmy, by zwierzę odeszło godnie, by nie czuło przy tym ogromnego bólu. Kiedy uśpić psa? Kiedy przyjdzie nam podjąć tę bolesną decyzję, często szukamy potwierdzenia jej słuszności. Lekarz weterynarii, który musi skrócić cierpienia psa, również potrzebuje akceptacji opiekuna. O tym, jaka to trudna sytuacja, gdy dla zwierzaka nie ma już ratunku, rozmawiamy z dr. Wojciechem Hildebrandem, specjalistą chorób wewnętrznych, onkologiem z Katedry Chorób Wewnętrznych z Kliniką Koni, Psów i Kotów Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Portal Pies: „Przykro mi, ale psa trzeba uśpić”. Jak często mówi Pan to zdanie opiekunom czworonożnych pacjentów, którzy do Pana trafiają? Wojciech Hildebrand: Niestety onkologia charakteryzuje się dużą umieralnością. Trafiają do mnie psy, które można podratować, leczyć paliatywnie, ale w końcu przychodzi moment, gdy muszę opiekunom powiedzieć, że dalsza terapia nie będzie skuteczna, że zwierzę bardzo cierpi, a my nie jesteśmy w stanie mu pomóc. PP: Czy są wyraźne kryteria pozwalające stwierdzić, że taka decyzja jest najlepszym i jedynym rozsądnym rozwiązaniem? WH: Uważam, że jeśli zwierzę jest nieuleczalnie chore, a my nie jesteśmy w stanie zapewnić mu komfortu chorowania, powinniśmy zadecydować o skróceniu mu cierpień i uśpieniu go. PP: Co Pan ma na myśli, mówiąc o „komforcie chorowania”? WH: Chodzi o zlikwidowanie bólu. Zwierzę, tak jak człowiek, ma prawo do posiłku, schronienia i życia bez bólu. PP: A kiedy można uznać, że odmawiamy mu tego prawa? WH: Każdy uważny opiekun widzi, że jego ukochany pies cierpi: mruży oczy, jest apatyczny, nie chce się bawić, ma trudności z poruszaniem się, nie chce jeść – stracił chęć do życia. Czasami skamle, gdy człowiek dotyka bolesnych okolic jego ciała, piszczy, jęczy, później, już widząc, że zbliżamy się do niego, zaczyna wyć. Wszystko zależy od jego charakteru, niektóre psy reagują piskiem nawet na silniejszy powiew powietrza, a zdarzają się osobniki, które przy złamanym zębie nie wykazują żadnej oznaki bólu. PP: Czyli to zależy od indywidualnej wytrzymałości na ból? WH: Także od charakteru i od wychowania. Przecież pies chce być cały czas ze swoim opiekunem. Każdą swoją dysfunkcję może odbierać jako próbę odstawienia go od człowieka. To wynika z atawizmów, gdy zwierzęta chore były eliminowane ze stada. Pies może się zwyczajnie bać, że gdy okaże słabość, opiekun może „coś z nim zrobić”. Takie przypadki są opisywane w literaturze – pies boi się odstawać od dotychczasowego zachowania, bo coś mogłoby się zmienić na niekorzyść. Znaczenie ma oczywiście hierarchia, jaka panuje w domu. Jeśli to on jest najważniejszy, nie będzie robił nic, bo i tak wszyscy skaczą wokół niego. Jeżeli natomiast to opiekun jest w stadzie samcem alfa, zwierzę może wykazywać obawy o swoją przyszłość. W wypadku człowieka powiedzielibyśmy, że „nadrabia miną”. PP: Gdy Pan już wie, że nie jest w stanie zlikwidować bólu u psa, jak informuje Pan o tym jego opiekunów? WH: Od razu staram się uprzedzić właścicieli, że choroba, którą zdiagnozowano, jest nieuleczalna i będzie postępować. Przez jakiś czas będziemy w stanie pomóc psu lekami, ale przyjdzie moment, kiedy nie zlikwidujemy już bólu. Mówiąc to, obserwuję reakcje ludzi. Czasem jest to westchnienie, czasem płacz, a czasem zupełny brak emocji. Dzięki temu mogę stwierdzić, jak silny jest związek uczuciowy opiekuna ze zwierzęciem, i przygotować się na trudną rozmowę. Im więź jest silniejsza, tym rozmowa musi być przeprowadzona delikatniej. Gdy widzę, że opiekunowie są ogromnie zżyci z psem, staram się ich do tego powoli przygotować. PP: Czyli nie mówić wszystkiego już podczas pierwszej wizyty? WH: Czasami zwierzę trzeba uśpić natychmiast. Ale często podejmujemy próby leczenia i właściciele mają tydzień, miesiąc albo kilka tygodni na to, by pogodzili się z tą myślą. Niektóre zwierzęta trafiają do nas w stanie agonalnym, lecz udaje się zaleczyć chorobę i szczęśliwi opiekunowie po pół roku poprawy zapominają, że ich pupil miał zostać uśpiony. Przyzwyczaili się, że zwierzę jest zdrowe. A potem od nowa trzeba przejść tę trudną drogę. PP: Kto podejmuje ostateczną decyzję: lekarz czy właściciel? WH: Musi ją podjąć opiekun, ja mogę tylko sugerować. Zdarza się, chociaż rzadko, że właściciel nie chce uśpić zwierzęcia, mimo że ono cierpi i jest nieuleczalnie chore. Wtedy staram się przekonać, że jednak będzie lepiej dla psa, jeśli go uśpimy, że przestanie cierpieć. Niekiedy muszę się uciekać do argumentów prawnych, tłumacząc, że przedłużanie agonii oznacza znęcanie się nad psem, co jest zagrożone sankcjami prawnymi. Na szczęście w ciągu kilkunastu lat pracy miałem zaledwie kilka takich przypadków. Ale też muszę przyznać, że nie zawsze mam sto procent pewności, iż psa, który do mnie trafił, trzeba uśpić. Bywały takie sytuacje, gdy powoli zaczynałem przygotowywać właściciela do tej myśli. On jednak się upierał i chciał utrzymać psa przy życiu. Okazywało się, że zwierzę żyło jeszcze nawet kilkanaście miesięcy. Dlatego staram się być ostrożny. PP: Bo właściwie wydaje Pan wyrok… WH: Raczej opinię – zdecydowanie wolałbym takie stwierdzenie. PP: Czytałem o przypadkach, gdy zwierzęta miały czuć, że śmierć się zbliża. Był Pan świadkiem takich sytuacji? WH: Nigdy nie odniosłem takiego wrażenia. Ale na pewno zwierzęta odczuwają niepokój, bo przecież bezbłędnie odczytują emocje swojego opiekuna, zmiany chemiczne w jego organizmie, mowę ciała. Gdy rozmawiamy o uśpieniu psa, człowiek zachowuje się inaczej niż zwykle, a pies współodczuwa te negatywne emocje. PP: Śmiertelny zastrzyk. Na czym on polega i co się dzieje ze zwierzęciem, gdy go otrzyma? WH: Jeśli jest wskazanie do eutanazji – a właściwie uśpienia, bo eutanazja z greki oznacza śmierć na życzenie osoby, a zwierzę przecież nie wyraża takiego życzenia – najpierw podaje się psu zastrzyk uspokajający, tak zwaną premedykację. Chyba że jest już nieprzytomny, wtedy od razu można zaaplikować właściwy środek. Ten zaś to nic innego, jak specyfik używany do usypiania zwierząt w czasie zabiegu, tylko że skondensowany – trzy razy silniejszy – w trzy razy większej dawce niż normalnie. Tak więc sumarycznie to prawie 10-krotnie większa dawka niż w wypadku zabiegów chirurgicznych. Zwierzę zasypia jak do zabiegu – najpierw wyłącza się jego świadomość, później ustaje akcja serca i oddychanie… PP: Usypiany pies nie czuje bólu? WH: Nie powinien. Może odczuwać niepokój, ale to jest związane z zastrzykiem podawanym dożylnie. Aby więc tego uniknąć, najpierw podaje się premedykację, co uspokaja zwierzę. PP: Czy zazwyczaj usypia się stare psy? WH: Z wiekiem ryzyko wystąpienia nieuleczalnych chorób jest większe. Ale nowotwory dotykają psy w każdym wieku. Miałem zwierzęta z nowotworami, które przeżyły kilkanaście miesięcy i też trzeba było zadecydować o uśpieniu ich. Zdarzają się osobniki po ciężkich wypadkach. Jakiś czas temu trafił do kliniki młody york, który został przegryziony przez owczarka niemieckiego tak, że miał uszkodzony kręgosłup. To była dramatyczna chwila – ładny, miły, zadbany pies, cała rodzina płakała. Ale nie było ratunku. PP: Pan ma swoje zwierzęta? WH: Mam i domyślam się, do czego pan zmierza. PP: Przeprowadzenie własnego zwierzęcia na tamten świat to podobno jedna z najtrudniejszych chwil dla lekarza weterynarii… WH: Tak, musiałem uśpić własnego psa i żałuję, że czekałem za długo. Kładę to na karb tego, że wtedy byłem jeszcze bardzo młodym lekarzem. Mój pies był cztery lata leczony na niewydolność serca i migotanie przedsionków. W końcu przyszedł taki moment, że miał obrzęki łap i trzeba było skrócić mu męczarnie. Uśpiłem go sam. To był owczarek niemiecki, z którym się wychowałem, razem przeżyliśmy mój ogólniak i studia. Potem zaniosłem go na sekcję zwłok. Chciałem się upewnić, że zrobiłem wszystko, co możliwe. Moi koledzy z przerażeniem stwierdzili, że podjąłem tę decyzję stanowczo za późno! Dlatego wiem, że zwlekanie wcale nie jest dobre. Zatrzymywanie przy sobie cierpiącego zwierzęcia to egoizm – nie wyobrażamy sobie, że ukochanego psa może zabraknąć. Rozmawiał Maciej Sas Jak oceniasz ten artykuł? Kliknij, aby ocenić Średnia ocena / 5. Liczba głosów 322 Brak głosów. Oceń artykuł! KOMENTARZE 49 komentarzy do wpisu „Nie przekraczać progu bólu” Moja 15 letnia Kalina została wczoraj uśpiona, do tej pory nie mogę przestać płakać. Bardzo to przeżywam, była najukochańszym psem pod słońcem, po miesiącu intensywnego leczenia, nie mogła już jeść i chodzić, miała raka nadnercza. W tej całej chorobie przed śmiercią zrobiła nam prezent i jednego dnia wstała na nogi zaczęła jeść i chodzić na spacery, bawić się i tak ponad tydzień..cud..odmówiliśmy operacje (ostateczną próbę ratunku z wysokim ryzykiem) pokazując weterynarzowi, że pies jest w wspaniałej kondycji. Niestety po pewnym czasie choroba wróciła silniejsza, wymioty i biegunka. Wzięłam ją do innego lekarza by mieć pewność, że robię wszystko co mogę by nie cierpiała mimo, że już źle znosiła podróże i samo leczenie. Drastyczna diagnoza „niema na co czekać”- proszę poczekać przed salą – guz nieoperacyjny -przykro nam-co robimy z ciałem? i tu kolejna moja trauma, zawsze myślałam, że Kalinka odejdzie sobie kiedyś naturalnie w śnie i pochowamy ją pod jabłonką w ogródku – niestety mimo tak długiej choroby, nikt z mojej rodziny nie pomyślał by coś przygotować wcześniej, wypieraliśmy to – usłyszałam w przychodni piękne słowo „kremacja” przystałam na to i teraz bardzo żałuję, że jej ciałko jest tam bez opieki ludzi, którzy ją kochali 🙁 Odpowiedz Moj husky zasnal 3 dni temu ,a ja 3 noc nie spie tylko wyje z bolu. Juz sama nie wiem czy to normalne, serce mi pęka ,przepraszam go caly czas I placze. W poniedzialek po kremacji wroci z nami do domu ,moze jak bedzie w domu sie uspokoje. Odpowiedz odszedł mój Despero bokserek. Był w spiaczce zdecydowaliśmy o uśpieniu..to najgorsza decyzja w czy dobrze postapilam. Mam wątpliwości i wyrzuty Cię piesku i tęsknię w wielkim bólu. Odpowiedz Dziś przyjedzie lekarz uśpić moją Sunię. Całą noc się zastanawiałam czy słusznie postępuje. Niestety rak się rozwija w szybkim tempie. Operacja nie jest możliwa bo ona ma 11 lat już a choroba rozrosła się jak kalafior więc nie ma pewności czy się uda wszystko wyciąć, być może są już przerzuty. Od 6 dni nic nie je więc lekarz poradził żeby ukrócić jej cierpienia. Nie ma już energii co kiedyś 🙁 Oj to będzie ciężki dzień i noc…Serce pęka na samą myśl… Odpowiedz Ile zyl Twoj pies od diagnozy, moj pies jeszcze je duzo pije, tyje , bierze sterydy , ma problrm z chodzfnirm nid staje na lape, wirm ze to boli ale jednocześnie widzę jak chce żyć, cieszy się z mojego powrotu do domu jak zawsze, kiedy mu ulżyć? Skąd wiedzieć jak bardzo to boli? Odpowiedz Zależy o który ból pytasz ale ani ból który odczuwa twój piesek ani ból który ty odczujesz po stracie nie jest do zniesienia jedno jest pewne choćby się człowiek nie wiadomo jak do tego przygotował nigdy nie będzie gotów. My podjęliśmy decyzję jeszcze jak nasz piesek był zdrowy że gdyby była taka konieczność to podejmuje jedyną słuszną decyzję jak ratujemy psa to dla psa nie dla siebie a mimo to sama mam wyzuyty czy napewno słusznie zrobiłam moje słoneczko już nie cierpi decyzję musiałam podjąć z nienacka w jednej chwili. Nigdy się nie dowiem czy jego oczy mówiły ratuj mnie dam radę czy dziękuję już nie boli. Wyrazu tych dwuch bursztynów nigdy nie zapomnę tak pełnego miłości spojrzenia. Ból po wyjściu z gabinetu jest nieodczuwalny dopada cię dopiero po chwili kiedy wiesz że twój piesek już z tego gabinetu nie wyjdzie i nie wróci z tobą do domu wtedy ból jest dosłownie fizyczny przeszywa do szpiku kości a ty chcesz wrócić do gabinetu i wykrzyczeć oddajcie mi psa. Ja musiałam uspac mojego tuptusia 11 stycznia minęło już pięć tygodni a nadal kiedy wychodzę na dwór z drugim pieskiem to przytrzymuje drzwi tak jakby miały wyjść oba. Piesek ci nie powie i nie pokaże że nie jest w stanie już wytrzymać bólu przynajmniej mój uparciuszek tak robił a ty nie będziesz do siebie dopuszczać myśli że jest coraz gorzej. Jednak musisz bacznie obserwować swojego pieska i choć będziesz wypierać tę świadomość będziesz wiedzieć że to już że nie jest w stanie więcej znieść. Ja czuję się podle po podjętej decyzji z jednej strony mam świadomość że innej nie mogłam podjąć a z drugiej zastanawiam się czy napewno postąpiła słusznie czy nie mogłam zrobić czegoś innego podać innych leków poszukać innego lekarza. Po prostu czuje się jak kat jak morderca. Wiem że nigdy się z tym nie pogodzę. Niestety obdarowywujem nasze psiaki miłością taką jak one nas bezwarunkową. Moje serce pękło na milion kawałków kiedy podpisywałam zgodę i każdy z tych kawałków boli z osobna. Utrzymuj pieska przy życiu jak długo się da ale obserwuj tylko wtedy się dowiesz że go boli. Odpowiedz Czytam wasze wpisy i serce mi pęka. Znalazłam ta stronę bo mam buldoga amerykańskiego ma 8 i 1/2 roku,jest bardzo chory ma raka i przerzuty, chemia tylko pogorszyła sprawę. Więc skończyłam z tym,bo mój kochany bubi patrzył na mnie bardzo smutno,zaczął tracić zaufanie..przezylam to straszliwie. Od 2 dni przestał jeść tylko pije. Schudł w ciągu 5 dni bardzo. Mam coraz gorsze przeczucie i jest mi strasznie ciężko,dlatego chciałam się dowiedzieć co to jest eutanazja jak przebiega i kiedy podejmujemy właściwie taka decyzję. Jak tylko o tym myślę dostaje paniki i strasznie się boję że go skrzywdze,już cierpię z powodu że w ogóle zgodziłam się na chemoterapie która spowodowała że nowotwór zaczął jeszcze szybciej rosnąć i rzutowac,on mi zaufał i pozwolil a ja Go skazalam na większe cierpienie poniewaz organy wewnętrzne chemia uszkodzila. Jestem zrozpaczona i teraz zmierzam się właśnie z ta decyzja. Czuje się jakby koszmar ogarnął moje życie i mojego najdroższego i ukochanego skarba. Boję się! Odpowiedz Ja mam dziwna sytuację mój pies ma 16 lat i widzę że jest z nim źle juz prawie nie kontaktuje załatwia się pod siebie… zasugerowałam lekarzowi żeby skrócić mu cierpienie, bo mam świadomość i nie chce żeby cierpialala. Weterynarz jednak każe mi czekać i robić dodatkowe badania tj rezonans magnetyczny, przedstawilam swoje obawy w ogóle wprowadzania go w narkoze ale dalej otrzymuje odpowiedź że mam to zrobić i wydaje się mi że tylko po to żeby weterynarz mnial jakąś podkładkę do uśpienia jakby cierpienie nie wystarczalo ? Odpowiedz Moja też się załatwia pod siebie, to że nie kontaktuje i się załatwia pod siebie to jeszcze nie jest tak źle ja bym poczekała (i tak zrobiłam u swojej). Jednak moja teraz ma 17 lat i już prawie nie przesypia nocy, ciągle się budzi ostatnio nawet juz lezec nie chce tylko chwilę poleży i koniec próbuje wstać więc szczeka wołając nas bo sama wstać nie umie, chodzić ledwie chodzi, siedzieć jej ciężko i sama już nie wstanie. Jest to coraz większa męczarnia i dla niej i dla nas bo razem z nią nie przesypiamy nocy ponieważ jak szczeka to zawsze ktoś idzie do niej czy to ją położyć i posiedzieć z nią czy na siku wyjść. Serce behawiorysty mówi żeby się przygotować i chociaż zacząć z rodziną rozmowę o uśpieniu, a serce właściciela ma nadzieję że zaraz jej się polepszy więc ten moment uśpienia i wogóle rozmowy o tym chce przesunąć w czasie ile się da. 🙁 Odpowiedz Aleksandra, pozegnalismy naszego pieska, w podobnej sytuacji. Daj swojemu psu dobra smierc. Zasluzyl. Odpowiedz Ja spędzam wiele czasu z Fluffy kocham ją jak siostrę. Dla Was właściciele chotych piesków wielkie gratulacje, że potrafiliście oddać swojego przyjaciela na inny świat. Nie widzicie już swoich psiaków, byli Hugo, Mindy naprawdę długowieczne psiaki oraz te młode, ale zapewniam Was i obiecuję Wam, że Mindy i Hugo zawsze będą z Wami. Ktoś pisał, że psiak mu się śni. Jeśli zdasz sobie sprawę z tego, że śnisz możesz pokierować fabułą snu. Więc pogadajcie w tym śnie szczerze z pupilem, na pewno poczujecie się wiele lepiej. Tacy właściciele są dla mnie jak powstańcy: podziwiam, bo ja bym tak nie potrafiła. Śpij Aniołku Roxsiku. Śpij Aniołku Mindy. Śpij Aniołku Hugo. Was też kochani podziwiam. Odpowiedz 10 lip a 020 Musialem podjac decyzje uspienie mojego kochanego Davosa. Ciezka decyzja podjeta z placzem I wyzutami ,ale mysle, ze nie bylo in ego wyjscis. Jest to straszna wydac wyrok na swego przyjaciella. Minelo dwa Dni po smierc Davosa jest MI go Bardzo brak jego towarzystwa I uczucia jakim mnie dazyl. Odpowiedz Też musiałam uśpić mojego skarba miał 16 lat i był bardzo chory. Oczka miał takie smutne. Strasznie mi go brakuje cały czas myślę czy dobrze zrobilam… Poszłabym do niego za tęczowy most zobaczyć tą śliczną mordunie. Odpowiedz One tam na nas czekają, i zamerdają ogonem jak tam przyjdziemy. Odpowiedz Wczoraj uśpiłam mojego ukochanego Lakusia. Płaczę gdy to na serce miał przerost komory lewej i zwyrodnienie zastawek. Żył z nami 16 lat i 3 miesiące. Jeszcze miesiąc temu był żywy , radosny i miał apetyt. Z dnia na dzień nastąpiło załamanie organizmu i było coraz gorzej. 2 dni temu przestał wogole jeść , wymiotował. Dostał kroplówkę ,a dziś w nocy szukał miejsca zachowywał się nienaturalnie, piszczał , skomlał, widać było że cierpi. O 3 w nocy pojechalśmy do weterynarza, który stwierdził, że chyba miał udar. I nie żałuję bo skrócilam jego męki, bo na nie nie spokojnie. Odpowiedz Dwie godziny temu umarł nasz Stasiu. Tłumacze sobie, ze tak musiało się stać. Ze uśpienie go było jedyna możliwa drogą aby mu ulżyć w cierpieniu. Był wspaniałym, czułym, mądrym psem. Nie miał nawet 6 lat. Skręt jelit i żołądka. Jedna godzina. I pustka wielka. Trudno to opisać. Ktoś może powiedzieć, ze to tylko pies…. Boje się nocy. Odpowiedz Bardzo dziś straciłam naszą sunię,grzeczny,kochany piesek,oddany, było ją uśpić,była bardzo chora,ale nie mogę się z tym pogodzić,cały czas myślę,że może można było jeszcze ją staruszką, lat,przyszłaszła do nas nie wiadomo skąd i została i dała nam tyle radości…Teraz pozostał żal i łzy?? Odpowiedz Dwie godziny temu umarł nasz Stasiu. Tłumacze sobie, ze tak musiało się stać. Ze uśpienie go było jedyna możliwa drogą aby mu ulżyć w cierpieniu. Był wspaniałym, czułym, mądrym psem. Nie miał nawet 6 lat. Skręt jelit i żołądka. Jedna godzina. I pustka wielka. Trudno to opisać. Ktoś może powiedzieć, ze to tylko pies…. Boje się nocy. Odpowiedz witam ciągle szukam dla siebie usprawiedliwienia -czy podjęłam słuszną decyzję by dać uśpić mojego psa,który żył 14 lat i trzy miesiące rasa amstaf .Po przeczytaniu tego artykułu jest mi lżej ,chodz nie do końca ale wiem z moich obserwacji bardzo żle się już czuł jego oczy dosłownie wołały o pomoc miał tak zapłakane jakby dosłownie zaropiałe mycie nie pomagało ogon kochanego był tak skulony….jakbym go maltretowała jakby ze strachu.. przez najgorsze 3 dni obserwowałam go każdą chwilę każdy jego ruch i nie mogłam juz dłużej znieść jego z nim patrzyłam obserwowałam ale niestety nic nie przekonywało mnie by odwrócić moja decyzje,co prawda lekarz proponował mi jego uśpienie 2 razy a ja mu tylko przedłużałam trzymałam go do końca w tej dobie złego czasu tej pandemi ale byłam przy nim na parkingu samochodowym bo dalej mnie nie puscili ,głaskałam ,calowałam i płakałam ale nawet nie wiem jaki był moj wiem że męczę się ze swoim sumieniem czy mogłam jeszcze dać mu żyć ,myślę że jeszcze dotrwał by moich urodzin więcej by żył boję się że to ja bezpodstawnie skróciłam życie mojego przyjaciela. Odpowiedz Nasz psiak ma ogromne trudności z oddychaniem. York-biewer, nie miał łatwego życia. Od kiedy jest z nami wiedzie dobre życie. Ale kłopoty z oddychaniem pogłębiają się. To młody pies, ale był bardzo zaniedbany i niepotrzebny nikomu. Pokochaliśmy go bardzo a teraz przykro patrzeć jak walczy o każdy oddech. Tchawica ma przelot 1mmx2mm. Serce mi pęka. Odpowiedz Bardzo to przykre. Serdecznie współczuję Odpowiedz Wczoraj uspiłam Sonię, fantastyczną, kochaną Westkę Była z nami od ponad 8 lat. Cudowna, frywolna, łakoma, rządzicielka, a na drugie miala Cykoria… Od stycznia wymioty, biegunka = diagnoza: siadły nerki Nasz „tłuścioch” z 9 kg zjechachał do Leki, wlewy , lekka poprawa , waga 6,8 Przez 3 m-ce codziennie wlewy, kupa tabletek i kroplówki, już przez skórę, żyłki, jak u chomika, nie dawały rady Mocna dieta tylko renal Od czterech dni nic nie chce jeść, spacer, 2, 3 metry…. odchodzi, chudnie, nawet zakazane rzeczy Jej nie smakują Wielki ból, nie możemy Jej już więcej pomóc. Przyjechała zaprzyjaźnina lekarka Przytuliłyśmy naszego Sonika, odchodząc była u mnie na kolanach, w uszko szeptałam Jej, jaka jest kochana i fantastyczna i tuliłam mocno, ale nie za mocno Dziś już Jej nie ma , śpi w ogrodzie, Jej towarzysz jest zagubiony, a my jesteśmy po prostu rozbici Zrobiło się pusto Odpowiedz To juz 1 rok i 10 miesiecy jak odeszla moja 18 lat i uspilem tego malego dzis placze i widze ja zwariowac. Za nikim tak nie plakalem w zyciu choc mam 62 lata nie moge dojsc do siebie po stracie tej psiny. Odpowiedz ❤ BARDZO Panu współczuję z powodu odejścia Mindy Odpowiedz Strasznie zlote szczescie ma 12,5 roku i problemy z tylnymi łapkami. Dzis poraz pierwszy zajrzalam na taki temat. Nie wiem jak to przezyjemy. Tak strasznie ja kochamy a ona nas. Odpowiedz Moja Abi lat i też problem z kręgosłupem łapki się rozjeżdżają…. Odpowiedz Biedna Mindy… Ja spędzam wiele czasu z Fluffy i na samą myśl, że może jej nie być łzy napływają mi do oczu. Odpowiedz moja Lola ma 15 lat i raka piersi , widzę postęp choroby i płacze bo nie mogę podjąć decyzji o eutanazji. Mój poprzedni pies żył że mną 16 lat- uspilam go z powodu choroby i do dziś mam wyrzuty sumienia ., że może za wcześnie,.. Jak się z tym pogodzić? Odpowiedz Witam, ja dwa dni temu musiałam podjąć tę straszna decyzję i uśpić moją najlepszą przyjaciółkę z którą spędziłam przeszło 16 lat życia. Nowotwór sutka był tak rozległy, sączący że w ostatnich dniach psinka leżała, nie miala apetytu, ledwo wychodziła za swoją potrzebą. Zwlekałam z tą decyzją od 2 mscy lecz jak powiedział wet nie ma co przedłużać cierpienia… Ona już nie cierpi za to ja bardzo… Była taka śliczna i kochana, mądra,radosna… Wiem że nic nie ukoi tej pustki i bólu… Odpowiedz bardzo współczuję Odpowiedz Dzisiaj usypiałam mojego psa i z bólem serca stwierdzam, że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć …doktor od razu podał zastrzyk „śmierci”, pies w sekundzie przestał oddychać, już go nie było. Patrząc na to jak cierpiał przez ostatnie dni uważam że zrobiłam dobrze, pies umarł przy właścicielu, nie w samotności …w takich momentach należy odejść od ludzkiego egoizmu i pomyśleć o psie. Odpowiedz Wlasnie jestem przed podjeciem takiej decyzji 🙁 Pies 15 lat 2 mies. Na oko nie widac ze cos mu jest, ale ja go znam no i tez ma swoje dolegliwosci… To kwestia czasu, niestety. Odpowiedz Witam .wczoraj musielismy podjac to straszna uspic naszego pieska huga byl z nami 10lat horowal na raka walczylismy chemia przez 3miesiace ale niestety hugo ostatnio bardzo cierpial nie moglismy na to pozwolic , strasznie boli ze juz go niema ale nie cierpi . Odpowiedz Ja musiałem podjąć decyzję o eutanazji mojego kochanego cocer spaniela, który miał tylko 5,5 roku w sobotę. Na razie wogóle nie mogę dojść do siebie. Wszędzie go widzę, śnię o nim, czuję – rodzina ma ze mną mały kontakt. Biegał sobie po działce i poleciał za suka i zginął na 7 dni a po 7 dniach szukania znalazł go pewien Pan przejeżdżający. Nie wiem co się stało ale miał strzaskane stawy 2 nóg i uszkodzone 3 nogi i zaawansowana martwicę i sepsę. Wydał bym wiele pieniędzy aby go ratowac i zawiozłem do kliniki ale po 1 dniu Pani wprost powiedziała, ze mimo wydania pieniędzy szanse są bardzo małe – długotrwałe leczenie i bardzo bolesne w cierpieniach dla psa. Chciałem być przy nim przy uśpieniu aby odszedł w gronie najbliższych. Jak mnie zauważył to chciał się podnieść i wył z bólu a ja płakałem. Zostałem z nim jeszcze długo po jego śmierci. Nigdy nie przeżywałem takiej traumy nawet jak umierali ludzie – wiem, że to egoistyczne ale to co nas łączyło to tego nie da się opisać. Zawsze się rosumieliśmy. Moja żona jako terapię kupuje mi nowego szczeniaka. Ja tak fiksuję, że wystawiam miskę z karmą dla niego. Śpij w spokoju Roxsiku. Odpowiedz Mój piesek dziś odszedł nie mogę sobie poradzić sama ze sobą tak To boli jak mnie Serce z rozpaczy boli jak by miało mi rozerwać, trzabyło uspać pieska bardzo męczył się był osowiały taki chory weterynarz robił wszystko żeby go podtrzymać przy życiu ale nie udało się???????? śpij w spokoju moja Perełko nigdy Cię nie zapomnę. Pozdrawiam tych ludzi co to samo przeżywali i wiedzą jak to jest i Pana Doktora Weterynarii. Odpowiedz bardzo mi przykro… Odpowiedz Jestem z tych co nie płaczą ale od wczoraj się to kochanego pieska dał mi oraz mojej rodzinie wspaniałe i nadal jest członkiem naszej raka płuc ma 16 lat do tego problem z kręgosłupem i już nie słyszy ale wyglada jak mi się pogodzić z tym ze dziś jest a jutro już jej nie zobaczę w domu cieszącej się na mój widok albo biegającej w straszne ale trzeba pogodzić i podjąć rozsądna możemy myśleć tylko o patrzę na jej oczka to widzę smutek i ból i wiem ze najlepszym rozwiązaniem będzie jak odejdzie teraz:(To bardzo przykre i serce mi pęka:(Pozdrawiam serdecznie wszystkich Was i chce powiedzieć tylko ze kiedyś się z nimi spotkamy:)Dziekuje Boże za to ze dałeś nam te stworzenia które czuja i kochają tak jak my:)Panie Doktorze Dziekuje również Panu za tak mądry artykuł. Odpowiedz Ja po ukochanej kotce płakałam dłużej niż po mężu, po kocurze dłużej niż po mamie, pewnie to nienormalne, moze dlatego, ze nie mam dzieci ani rodzeństwa a te zwierzaki były moją rodziną: kochały bezwarunkowo Odpowiedz Współczuję Pani tego okropnego bólu. Odpowiedz Przy pana wspomnieniach i przeżyciach się popłakałam! spojrzałam na swojego 13letniego setera i nie chciał by pan mnie zobaczyć…..Serdecznie współczuję Odpowiedz Witam Mam suczke Diana, ma ona 16 lat. Jest głucha, ślepa, ma chora wątroba, artroze i cukrzycę dostaje 2 razy dziennie insulinę. Chodzi na długie spacery , mniej je ale lubi jeść to wszystko co my jemy , więcej śpi ale wieczorami jest aktywna i tak się kochamy że nie wyobrażamy sobie abym mogła ja uśpić. Jeżeli odejdzie to na moich rękach ale myślę że jeszcze długo z nami będzie… Odpowiedz Od kilku dni moj 10letni pzyjaciel ma zdiagnozowana chorobę serca . Nie wiem czy dobrze robię że chce go ratować weterynarz mówił że jeżeli nie bedzie lykal tabletek to trzeba będzie go uśpić. On narazie je lyka ale jezt ciężko mi patrzeć na niego próbuje chodzić za mną wszędzie chodz ma problem . Nie chcę go uśpić ale i nie chce mu przedłużać cierpień. Odpowiedz Dziś smutek i płacz po 12 latach odszedła nasza tina była chora na raka bardzo śie meczyła muśieliśmy podjąć tą straszną decyzje czy zostawić ja i żeby śie męczyła czy uspać wybraliśmy dla niej teczowy most to prawdziwy przyjaćiel człowieka,/dużo przedtem czytałem czy pies czuje bul przy usypianiu wszedzie piszą że nie bo to chyba wypowiedz weterynarzy a fakty wyglądają inaczej pies dostał głupiego jaśia to tylko przymracza jak dostał ostateczny zastrzyk za piszczał takie eutanazje powinni zakazać ustawowo powinna być pełna narkoza po śmierci miał zgryz zębów muśiało go boleć Odpowiedz Co to jest „tęczowy most”? Mojego skarba sama zawizłam do eutanazji jak po tygodniu różnych zabiegów 3ech lekarzy potwierdziło diagnoze i stan był tragiczny Odpowiedz Byłam przy nim cały czas do konca, zasnął z otwartymi oczamii do konca mruczał; taki kotek Odpowiedz Od zawsze miałam psy ale odchodziły same. Jeszcze niedawno były w domu trzy. 22 lutego musiałam pożegnać moją ukochaną Ami. Od dwóch lat cierpiała na różne dolegliwości ale była pod stałą kontrolą lekarzy weterynarii i czuła się dobrze. W listopadzie nagle straciła wzrok. Morfologia i biochemia wyszły tragicznie, nerki nie pracowały dobrze. Po USG okazało się, że w źołądku, trzusce są guzy a w pęcherzu kamień. Jeszcze w lipcu miała robione badanie ultrosonograficzne i kamień w woreczku leczony od roku się zmniejszył. Jeszcze latem miała dużo siły i nic nie zwiastowało tragedii. W najczarniejszym scenariuszu nie przypuszczałam, że tak szybko odejdzie. Miała tylko 11 lat i 7 miesięcy. Takie małe psy doźywają do 18 i 20. Przez 3 miesiące robiliśmy wszystko co było moźliwe. Ona nie cierpiała i bardzo chciała źyć. Nie myślało się wtedy o pieniądzach. Niestety choroba postępowała . Doszło do wysadzenia gałki ocznej i jej pęknięcia. Jechałam do kliniki z nadzieją na cud. Kiedy pani doktor wyjaśniła sytuację nie było na co czekać. Byłam w szoku. Pani doktor odradziła nam pozostanie z psem do końca. Byłam tylko przy dwóch pierwszych zastrzykach po których już nie wiedziała kto przy niej jest. Teraz tego ogromnie źałuję. Nikt z nas nie umierał i nie wiemy, co się do nas skremowana w był zwykły kundel, a one rzekomo zdrowe. Nie mogę sobie poradzić z jej odejściem. Tak bardzo jej brakuje. Tęsknota jest nie do zniesienia. Byłam pewna, że będzie z nami co najmniej 5 lat. Dwa pozostałe są przekonane ale jeden nie zastąpi drugiego ? Odpowiedz bardzo współczuję Odpowiedz moj husky ma 12 lat i raka odbytu jutro bedzie umieral ja płacze Odpowiedz Leave a Reply O AUTORZE Redakcja Nasza redakcja składa się z ekspertów w dziecinie kynologii. Behawioryści, lekarze weterynarii i pasjonaci psów. Z nami masz pewność, że czytasz sprawdzone informacje, dzięki który jeszcze lepiej możesz opiekować się swoim pupilem. Zobacz wszystkie artykuły Nie przegap nowych porad! Wyślemy Ci email z nowymi artykułami. Najnowsze artykuły PRZECZYTAJ WIĘCEJ CIEKAWYCH ARTYKUŁÓW Ciekawostki Redakcja Ciekawostki Redakcja Zdrowie Redakcja Zdrowie Gruby, chudszy… szczupły Z powodu nadwagi i otyłości cierpią domowe zwierzęta. Przekarmiamy je w imię źle pojętej miłości. Redakcja RASY PSÓW
Padaczka może występować zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Padaczka u psa to zaburzenie neurologiczne, które charakteryzuje się nawracającymi napadami. Szacuje się, że prawie 5% wszystkich psów może cierpieć na epilepsję. Przez co padaczka jest uznawana za jedno z najczęstszych zaburzeń neurologicznych u psów. Warto zatem dowiedzieć się, jakie są przyczyny, objawy i jak […] PIESKIE ŻYCIE, CZYLI – NIE DLA PSA … SŁOŃCE … Zbliżający się sezon letni, który nam - ludziom - radośnie kojarzy się z korzystaniem z pakietu dobrodziejstw oferowanych przez aurę, dla naszych czworonogów stanowi często okres mało przyjemny i trudny do przetrwania. Zasadniczym powodem tych rozbieżności jest odmienny sposób radzenia sobie z nadmiarem ciepła pobieranego ze środowiska przez nas- ludzi od naszych czworonożnych przyjaciół. Aby w pełni zrozumieć zakres niebezpieczeństwa wynikającego z łatwości, z jaką nasz pupil może nabawić się porażenia, konieczne jest zrozumienie podstawowego mechanizmu zawiadującego termoregulacją. Otóż, podczas kiedy człowiek emituje nadmiar ciepła za pomocą szeregu gruczołów potowych znajdujących się w skórze, pies dysponuje bardzo ograniczonym spektrum regulacji termicznej. Nie posiada on gruczołów potowych, poprzez które w naturalny sposób schładzałby organizm. Jedynym sposobem jakim dysponuje nasz pupil, jest odparowywanie wody poprzez jamę ustną, odbywające się poprzez znane nam „ziajanie”. Jest to stosunkowo niewielka powierzchnia w odniesieniu do masy ciała psa, stąd też skłonności do przegrzewania są niewspółmierne w porównaniu z człowiekiem. Efektem tego jest fakt, iż już stosunkowo niewysoka dla nas temperatura otoczenia, jaką jest np. 25-30 C dla naszego czworonoga stanowić może temperaturę zagrażającą jego zdrowiu. Fakt ten wymaga podkreślenia głównie z uwagi na to, że problem udaru kojarzony jest w ostatnim czasie z sytuacjami zamykania psów w nagrzanych samochodach. Tymczasem, problem ten, niezwykle z resztą istotny i słusznie nagłaśniany medialnie, stanowi ekstremalny już przykład braku odpowiedzialności oraz bezmyślności ludzkiej. Każdy organizm eksponowany na działanie nadmiaru ciepła oraz intensywnych promieni słonecznych, narażony jest na nieprzyjemne, a wręcz niebezpieczne skutki w postaci udaru cieplnego. Pod pojęciem udaru rozumiemy szereg zaburzeń, które wynikają głównie z niewydolności oddechowej i krążeniowej. Do najbardziej niebezpiecznych należy zapalenie opon mózgowych spowodowane ich wcześniejszym przekrwieniem a w efekcie stanem zapalnym; zasadniczą przyczyną tej dolegliwości jest przegrzanie głowy. OBJAWY UDARU: Symptomami, które powinny zwrócić naszą uwagę i zmobilizować do natychmiastowych działań są między innymi: nadmierne ziajanie i ślinotok spłycenie oddechu i jego nieregularny rytm suchość śluzówek (wargi, nos, zaciemnienie języka oraz dziąseł) wysoka temperatura ciała (temperatura fizjologiczna waha się od ok 37,5-38,5 °C) reakcje ze strony układu pokarmowego (wymioty, biegunka) drgawki, omdlenia, utrata przytomności lub osłabienie psa Istnieje jednak szereg objawów wtórnych, które są spowodowane nadmiernym odparowaniem wody z organizmu zwierzęcia prowadzącego do odwodnienia. Dochodzi wówczas do zaburzeń krążeniowych wynikających z zagęszczenia krwi (zjawisko hipowolemiczne); efektem tego zjawiska jest spowolnienie krążenia krwi w naczyniach obwodowych doprowadzające do niedotlenienia i w efekcie, do zamierania komórek a także do zaburzeń metabolicznych na poziomie komórkowym, mogących doprowadzić do śmierci zwierzęcia. Niebezpieczeństwo udaru dotyczyć może każdego psa, niemniej istnieje tzw. „grupa podwyższonego ryzyka”, na którą pragniemy zwrócić uwagę Państwa. Szczególnie narażone na przegrzanie są: psy o obniżonej kondycji fizycznej(chore, weterani, suki ciężarne, psy otyłe) szczenięta, które szybciej przegrzewają się z uwagi na mniejsza wydajność powierzchni schładzania organizmu (mniejszy język) rasy brachycefaliczne (buldogi, boksery czy mopsy), o krótkich przewodach nosowych są narażone na szybkie ich wysuszenie i w efekcie przegrzanie oraz odwodnienie organizmu psy posiadające bujną szatę psy o ciemnej- czarnej sierści psy eksponowane na nadmiar ciepła lub emisję promieni słonecznych – umieszczone w boksach, budach, pozbawione możliwości schronienia się przed ciepłem W myśl zasady, że zawsze lepiej jest zapobiegać niż leczyć, pragniemy zwrócić uwagę Państwa na kilka aspektów, które pomogą uniknąć niebezpieczeństwa udaru cieplnego. Nadrzędnym i wiodącym działaniem jest chronienie psa przed ekspozycją na wysoką temperaturę oraz nasłonecznienie. Aby temu sprostać należy pamiętać o kilku podstawowych działaniach: Unikamy wyprowadzania psów podczas upałów; staramy się aby spacery miały miejsce wczesnym rankiem lub wieczorem, kiedy temperatura jest nieco niższa Unikamy pełnego nasłonecznienia; jeśli pies musi przebywać na wolnym powietrzu, zapewniamy mu dostęp do miejsc zacienionych Dbamy o to, aby pupil miał stały dostęp do chłodnej, najlepiej zmineralizowanej, niegazowanej wody W przypadku psów ras posiadających bujną szatę przeprowadzamy przed sezonem letnim zabiegi mające na celu zmniejszenie jej obfitości (strzyżenie, trymowanie) Ograniczamy aktywność ruchową psa podczas upałów; jeśli już udajemy się na spacer, pamiętamy o zabraniu wody oraz miski. Staramy się wybierać miejsca zacienione, nie eksponowane na promienie słoneczne Jeśli pies musi nosić kaganiec, dbamy o to by był to model w którym swobodnie może napić się wody oraz otwierać pysk w celu schładzania. W upalne dni nie zalecamy stosowania kagańców weterynaryjnych, które ciasno oplatają pysk uniemożliwiając prawidłowy proces chłodzenie. Nie są również zalecane kagańce zabudowane wykonane ze skóry, które mogą powodować odparzenia kufy. W czasie pobytu przy akwenach wodnych zachęcamy psa do wchodzenia do wody lub samodzielnie staramy się namaczać mu sierść. Podczas plażowania zwracamy uwagę na to, aby nasz pupil nie przebywał zbyt długo na słońcu, nawet jeśli on sam nie wykazuje inicjatywy do szukania cienia. Jeśli pomimo podjętych starań dojdzie do sytuacji, że zauważymy jakiekolwiek niepokojące objawy mogące świadczyć o tym, że nasz piesek mógł ulec udarowi cieplnemu, natychmiast powinniśmy podjąć działania mające na celu zniwelowanie niepożądanych skutków i powstrzymanie niepożądanych następstw. Przede wszystkim umieszczamy psa w chłodnym, zacienionym miejscu i robimy mu okłady z mokrego ręcznika w okolicy karku, głowy oraz podbrzusza. Pamiętajmy, że nie stosujemy metod gwałtownego schładzania psa, (wrzucanie do lodowatej wody, bardzo zimne okłady itp.) gdyż efektem takich działań może być szok termiczny. Poimy psa zmineralizowaną niegazowaną wodą lub elektrolitami; zwracamy uwagę na to, aby nie aplikować zwierzęciu płynów w sposób zagrażający jego życiu, np. poprzez ich wlewanie do jamy ustnej wbrew woli psa. Możemy też podać do lizania kostkę lodu. Podkreślamy, że podjęte przez nas działania mają jedynie charakter prewencyjny i ukierunkowane są na udzielenie psu pierwszej, niezbędnej pomocy, ukierunkowanej wyłącznie na powstrzymanie postępu niepożądanych skutków. ZAWSZE, KOLEJNYM KROKIEM JEST JAK NAJSZYBSZA KONSULTACJA Z WETERYNARZEM, KTÓRY PODEJMIE DECYZJĘ O DALSZYM LECZENIU I DO NIEJ STANOWCZO ZACHĘCAMY !!!! . 2 248 626 765 297 794 98 382